10 lutego 2010

Stoliczku nakryj się!

Kiedy sesja w pełni...
 

a mama przez telefon przypomina Ci, że trzeba jeść, wykluczając przy tym kanapki i mrożoną pizze (dla tych, którym nikt nie przypomniał: jedzenie – pokarm, żywność, to, co się wprowadza do organizmu, by zapewnić mu odpowiednie substancje do działania i odbudowy; także czynność spożywania pokarmu.), jedyne o czym marzysz, to żeby posiłek zrobił się szybko i w dodatku SAM! Tak tak Drogi Czytelniku, istnieją takie dania, które ja potrafię wyczarować! ;) Powiem więcej, istnieje cała grupa takich dań! A są nimi... ZUPY ;) 

Dziś serwujemy barszcz z zielonkami!

1.Gotujemy wywar warzywny
2.Dodajemy pokrojone w kostkę ziemniaki
3.Gdy ziemniaki będą miękkie wlewamy rozpuszczony barszcz biały instant (podobno można użyć "prawdziwego", ale "studentowi co studenckie...")
4.Wrzucamy podsmażoną kiełbaskę
5.Na koniec zielonki (zapytacie, skąd o tej porze roku grzyby... odpowiedz jest bardzo prosta... ze słoiczka od mamy! :D)


Smacznego!
(A w ogóle, mamy to strasznie funkcjonalna instytucja!)

Pozdrawiam,
Ola

2 komentarze:

  1. Witam się :)

    Z nostalgią zerkam na sesyjne zdjęcie... Starość, nie radość, moja ostatnia sesja byłą dwa lata temu. I z przyjemnością wróciłabym do całodziennej nauki, to tych zlewających się dni i ulgi, jaką się czuło, kiedy nareszcie było już PO!

    POzdrawiam ciepło.

    I łączę się w umiłowaniu do budyniu, choć sama wieki go nie jadłam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witamy i dziękujemy za komentarz!
    Oj też nie możemy doczekać się, kiedy będziemy tęsknić za nauką, jak na razie rozumiemy tylko uczucie ulgi, kiedy jest nareszcie PO ;)
    A budyń krówkowy szczerze polecamy! Jest po prostu pyszny! :)
    Pozdrawiamy,
    Ola i Natalia

    OdpowiedzUsuń