6 marca 2010

Mrożona tradycja w proszku

Zgadnijcie, co to:
Nie je, nie pije, a chodzi i żyje...

Nie, to nie o mnie mowa, ani nawet o Natalii w czwartek... ;)

Odpowiedź na zagadkę brzmi:
KLUSKA ŚLĄSKA....

Oj chodziła ona za mną (a nawet całe stado) chyba z tydzień, domagając się bezwstydnie: "zjedz mnie!"
To się w końcu KLUCHA doczekała! :)

 


Wykonanie takiego dania jest bajecznie proste :)
mężczyzna na zakupy,
kluseczki mrożone gotujemy,
a sosik (z dodatkiem proszku) robi się prawie sam...

Efekt... ZACHWYCAJĄCY...



Pozdrawiam,
Ola

2 komentarze:

  1. Ale ja przecież jem.. w czwartki też!! tyle, że nie wszystko :)
    Natalia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Natalko, myślę że to jednak spore nadużycie :P

    OdpowiedzUsuń