I mam na to dowody :)
Ale najważniejsze jest to, że Ola i ja rozkwitamy na nowo! A jakże!
A jako, że dziś zostałyśmy dodatkowo przeszkolone w zakresie "racjonalnego gospodarowania sobą w czasie", więc na pewno uda nam się zrealizować wszystkie wymarzone kulinarne pokusy :)
Na początek moja wiosenna zachcianka.
ZUPA BROKUŁOWA.
Jak już zdążyła zauważyć Ola, dla mnie brokułów nigdy dość! Tym razem "przerobione" zostały na wiosenną zupę :)
Ile to czasu zajęło mi przekonanie się do gotowania zup i zrozumienie, jak łatwo się je wyczarowuje... Zawsze wydawało mi się to sztuką tajemną i skomplikowaną.. A tymczasem wystarczy...
- Ugotować porcję rosołową z odrobiną "wegety". Do rosołku wrzucić ulubione warzywa (w mojej zupie znalazły się: 1 cebula, pół selera, 1 por, 4 marchewki..)
- Doprawić do smaku.. sól, pieprz, pietruszka..i inne ulubione zioła.
- Następnie dodać najdelikatniejsze warzywa - brokuły i groszek (chyba, że wolimy zupę-krem) :)
- Na koniec dodać jeszcze rozmieszaną zupę w proszku i śmietankę :)
Smacznego!
Natalia.
Mniam mniam. Zupa brokułowa, ta w proszku rzecz jasna często królowała na moim studenckim stole:D I wiecie co? Mam ochotę na taką zupę :D, ale w Waszym wydaniu. Tak jest. czas na brokuły, których różyczki wyglądają jak zielone drzewka...przecież już wiosna! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń